zdrowie24.plus

Czego nie jeść na śniadanie – moja poranna lekcja

Wstęp: Kiedy śniadanie stało się problemem Pamiętam dokładnie ten moment. Siedziałam przy kuchennym stole, trzymając w jednej ręce filiżankę gorącej kawy, w drugiej – słodką bułkę, myśląc: „No przecież to tylko śniadanie, co może się stać?”. Jak się okazało – całkiem sporo.Po kilku godzinach w pracy dopadało mnie uczucie zmęczenia, rozdrażnienia i wilczego głodu. Zrozumiałam, że moje poranki, zamiast mnie wzmacniać, po cichu odbierały mi energię.Od tamtej pory zaczęłam przyglądać się temu, co jem rano. I to była naprawdę dobra decyzja. Dlaczego śniadanie ma znaczenie Po nocy nasz organizm budzi się z pustymi rezerwami energetycznymi. Śniadanie to pierwsza porcja paliwa, którą mu dostarczamy – dlatego jego jakość jest kluczowa.Zbyt słodkie, tłuste lub ciężkostrawne produkty powodują, że energia rośnie gwałtownie, a potem równie szybko spada. Zaczynamy dzień z poczuciem „doładowania”, a po godzinie czujemy się jak po nieudanym zastrzyku kofeiny.Dobre śniadanie to nie luksus, tylko inwestycja w resztę dnia. Ale żeby było dobre, trzeba wiedzieć, czego unikać. Produkty, których lepiej nie jeść rano Przez lata wierzyłam, że śniadanie to po prostu „cokolwiek, byle szybko”. Dziś wiem, że nie wszystko, co wygląda na pożywne, naprawdę nim jest. 1. Słodkie wypieki – croissanty, pączki, drożdżówki Uwielbiam zapach świeżych bułeczek. Niestety, to zapach pułapki. Słodkie wypieki to w zasadzie cukier i tłuszcze trans – powodują gwałtowny skok poziomu cukru, a potem spadek energii i uczucie głodu.Efekt: zmęczenie, rozdrażnienie, i sięganie po kolejną kawę. To nie śniadanie, to poranny deser w przebraniu. Zamiast tego: pełnoziarnisty tost z jajkiem, awokado lub pastą warzywną. 2. Sama kawa – najpopularniejszy błąd poranków Kiedyś nie wyobrażałam sobie poranka bez kawy. Ale kawa na pusty żołądek to przepis na zgagę, rozdrażnienie i szybszy spadek energii. Kofeina pobudza wydzielanie kwasu żołądkowego, więc gdy w żołądku nie ma nic do trawienia – cierpi śluzówka.Dodatkowo – kawa nie daje żadnych składników odżywczych. To tak, jakby odpalić silnik bez kropli paliwa. Zamiast tego: zjedz coś małego – jajko, owsiankę, orzechy – a dopiero potem sięgnij po filiżankę kawy. 3. Słodkie płatki śniadaniowe i „fit” musli Kolorowe pudełka z napisem „pełnoziarniste” to często marketingowa fikcja. W środku – głównie cukier i przetworzone zboża. Taki posiłek działa jak szybki zastrzyk energii, po którym przychodzi gwałtowny spadek i ochota na słodką przekąskę. Zamiast tego: klasyczna owsianka z płatków górskich, z dodatkiem orzechów i owoców. 4. Przetworzone wędliny i kiełbasy Kanapka z szynką? Brzmi klasycznie. Niestety, większość dostępnych wędlin zawiera konserwanty, azotyny i nadmiar soli. To nie tylko obciążenie dla wątroby, ale też ryzyko problemów z ciśnieniem i cholesterolem. Zamiast tego: wybierz jajka, twarożek, hummus, pastę z tuńczyka lub pieczone mięso dobrej jakości. 5. Tłuste, smażone potrawy – bekon, kiełbaski, parówki Smażony bekon o poranku może i pachnie cudownie, ale to ciężki początek dnia. Duża ilość tłuszczu nasyconego spowalnia trawienie i sprawia, że po śniadaniu czujemy się ociężali zamiast pobudzeni.Organizm zamiast wchodzić w tryb „działam”, przełącza się w „trawię”. Zamiast tego: ugotowane jajka z warzywami, omlet z ziołami, kanapka z awokado i pomidorem. 6. Owoce jedzone solo Tak, owoce są zdrowe – ale jedzone same na pusty żołądek mogą powodować skoki cukru we krwi. Cytrusy dodatkowo podrażniają żołądek.To dlatego po soku pomarańczowym szybko czujemy głód lub dyskomfort. Zamiast tego: połącz owoce z białkiem i tłuszczem – np. jogurtem naturalnym, orzechami lub twarogiem. 7. Gotowe smoothie i koktajle z cukrem Smoothie z kawiarni wygląda idealnie – zielenina, owoce, błysk zdrowia. Niestety, często zawiera kilka łyżek cukru lub syropu. Po takim napoju szybko przychodzi głód i ochota na coś konkretnego. Zamiast tego: przygotuj własny koktajl z jogurtem naturalnym, garścią płatków owsianych, masłem orzechowym i owocem. 8. Soki owocowe Sok to nie to samo co owoc. Brakuje w nim błonnika, a pozostaje skoncentrowany cukier. Szklanka soku pomarańczowego potrafi mieć tyle samo cukru, co kilka kostek czekolady.Nie wspominając o tym, że soki mogą podrażniać żołądek, jeśli wypijemy je na pusty żołądek. Zamiast tego: woda z cytryną lub ziołowa herbata, a owoce zostaw jako dodatek do śniadania. 9. Białe pieczywo i tosty z margaryną Białe pieczywo to niemal czysty węglowodan. Daje szybki zastrzyk energii, ale nie syci i nie dostarcza wartości odżywczych. A margaryna? To źródło tłuszczów trans, które negatywnie wpływają na serce. Zamiast tego: chleb pełnoziarnisty z prawdziwym masłem lub pastą warzywną. 10. Gotowe kanapki i śniadaniowe fast foody Wygodne, szybkie, dostępne na każdym rogu. Ale w środku: sól, konserwanty, majonezowe sosy, kiepskiej jakości wędliny. Taki „posiłek” syci na krótko, a potem organizm domaga się kolejnej dawki kalorii. Zamiast tego: przygotuj kanapkę samodzielnie – pełnoziarniste pieczywo, warzywa, dobre źródło białka. Co jeść, żeby naprawdę mieć energię Nie trzeba być dietetykiem, żeby zauważyć różnicę między śniadaniem „na autopilocie”, a takim zrobionym świadomie. Od kiedy zmieniłam swoje poranki, przestałam zasypiać przy komputerze o 10:00.Najlepiej działają na mnie: owsianka z orzechami i owocami, jajko na miękko z pełnoziarnistym tostem, jogurt naturalny z chia i jagodami, tost z awokado i pomidorem. Prosto, szybko i bez „rollercoastera” cukrowego. Zakończenie: śniadanie jako gest wobec siebie Zrozumiałam, że śniadanie to nie tylko jedzenie. To pierwszy komunikat, jaki wysyłam swojemu ciału każdego dnia: „Zadbam o ciebie”.Nie zawsze wychodzi idealnie – czasem kawa wyprzedzi śniadanie, czasem pojawi się drożdżówka. Ale ważne, że wiem, jak to działa i wybieram świadomie. Nie zaczynaj dnia od oszukiwania swojego ciała. Zasługuje na coś lepszego niż kawa i pączek w biegu.

Jak zadbać o jelita – przepis na zdrowie i spokój

Wstęp: Moje jelita – mój barometr nastroju Nie wiem, kiedy dokładnie to zauważyłam, ale moje jelita są jak złośliwy meteorolog. Potrafią przewidzieć stres, złą decyzję dietetyczną albo nieprzespaną noc, zanim ja sama to zrozumiem. Gdy pracuję za długo przy komputerze, jem w biegu i kończę dzień kolacją o 22:00, brzuch przypomina mi, że nie jest z żelaza. Zdarzały się tygodnie, kiedy czułam się ciężka, ospała i… dziwnie przygnębiona. Dopiero kiedy zaczęłam interesować się mikrobiotą jelitową – tym fascynującym światem miliardów bakterii, które w nas żyją – zrozumiałam, że w moim brzuchu toczy się więcej życia, niż mogłabym przypuszczać. A potem pojawiły się one – suszony symbol spokoju jelit: śliwki. Sześć sztuk dziennie. Niby nic wielkiego, a jednak w moim przypadku – mała rewolucja. Jelita – nasz drugi mózg (i czasem pierwszy doradca) Coraz częściej mówi się o osi jelita–mózg. To nie poetycka metafora, ale biologiczny fakt. Nasze jelita mają własny układ nerwowy, produkują serotoninę (tak, ten sam neuroprzekaźnik szczęścia!) i komunikują się z mózgiem za pomocą nerwu błędnego. Naukowcy z Harvardu dowiedli, że skład mikrobioty jelitowej ma wpływ nie tylko na odporność, ale też na nastrój, koncentrację i poziom energii. Innymi słowy – gdy jelita są w złym humorze, my też. Nie bez powodu na stres reagujemy „ściskiem w brzuchu”. Nasz organizm mówi wprost: „Zatrzymaj się. Potrzebuję trochę troski i błonnika.” Suszone śliwki – małe owoce z wielką mocą Pamiętam, jak babcia gotowała wigilijny kompot z suszu. Wtedy śliwki były dla mnie po prostu dodatkiem do świątecznego rytuału. Dziś wiem, że babcia miała rację – choć pewnie nie używała słów „sorbitol” czy „polifenole”. Dlaczego warto jeść śliwki? Błonnik – działa jak miotełka dla jelit, wspiera perystaltykę i zapobiega zaparciom. Sorbitol – naturalny cukier alkoholowy o łagodnym działaniu przeczyszczającym. Polifenole – związki o działaniu przeciwutleniającym, które wspierają mikrobiotę i chronią komórki przed stresem oksydacyjnym. Badania z Uniwersytetu w Liverpoolu pokazały, że regularne jedzenie suszonych śliwek zwiększa liczbę korzystnych bakterii z rodzaju Bifidobacterium. To te same, które znajdziemy w probiotykach – tylko tu dostajemy je w naturalnej formie, razem z błonnikiem i witaminami A, K, B6, magnezem i potasem. Ile to jest „w sam raz”? Specjaliści zalecają sześć śliwek dziennie – około 50 gramów. To wystarczy, by jelita pracowały sprawnie, a metabolizm nabrał rytmu. Zbyt dużo (czyli np. cała paczka na raz) może skończyć się efektem odwrotnym – czyli zbyt szybkim działaniem jelit, jeśli wiesz, co mam na myśli. Nie tylko śliwki. Siedem naturalnych sprzymierzeńców jelit Kiedy zaczęłam interesować się naturalnym wsparciem trawienia, odkryłam cały wachlarz produktów, które działają jak mała ekipa remontowa w naszych jelitach. Każdy z nich ma inny „fach”, ale razem potrafią zdziałać cuda: 1. Matcha – zielona energia i błonnik Sproszkowana herbata, pełna chlorofilu i antyoksydantów. Wspiera trawienie, usuwa toksyny, a przy okazji dodaje energii bez nerwowego pobudzenia. Dla mnie to alternatywa dla kawy, gdy brzuch protestuje. 2. Camu camu – witamina C razy 60 Te maleńkie jagody zawierają 60 razy więcej witaminy C niż pomarańcze. Wspierają odporność, a także pomagają enzymom trawiennym działać sprawniej. Idealne przy diecie oczyszczającej. 3. Moringa – białko dla jelit Liście moringi zawierają komplet aminokwasów i działają przeciwzapalnie. Pomagają przy biegunce, zapaleniu jelita grubego i przyspieszają regenerację błony śluzowej jelit. 4. Żelatyna – napój regenerujący Prosty napój z żelatyny i wody – brzmi niepozornie, ale wspiera wydzielanie kwasu żołądkowego i regenerację ścian żołądka. Pomaga też na stawy i skórę. 5. L-glutamina – regeneracja od środka To aminokwas, który pomaga w odbudowie nabłonka jelitowego. Często zalecany osobom z zespołem jelita drażliwego (IBS). Dla mnie to coś jak plaster dla jelit po ciężkim tygodniu. 6. Kurkuma – złoto dla trawienia Zawiera kurkuminę, która działa przeciwzapalnie i żółciopędnie. Wspiera trawienie tłuszczów i łagodzi wzdęcia. Kiedyś dodawałam ją tylko do curry – dziś trafia też do mojej owsianki. 7. Kefir i kiszonki – bakterie w najlepszej formie To naturalne źródła probiotyków. Kefir reguluje perystaltykę i wspiera odporność, a kapusta kiszona czy ogórki kiszone to prawdziwe eliksiry dla mikrobioty. Czego jelita nie lubią (i co już wiem z doświadczenia) Niestety, nie da się „naprawić” jelit, jeśli codziennie sabotujemy je dietą ubogą w błonnik. Przekonałam się o tym boleśnie – dosłownie. Jelita nie lubią: białego pieczywa i cukru, przetworzonej żywności, nadmiaru czerwonego mięsa, gazowanych napojów, braku snu i siedzącego trybu życia. To wszystko zaburza równowagę mikrobioty. Kiedyś myślałam, że kawa i croissant to „lekkie śniadanie”. Dziś wiem, że dla moich jelit to raczej… ciężki poranek. Domowe rytuały oczyszczające Nie wierzę w cudowne diety „na dzień”, które mają odmienić ciało w 24 godziny. Ale wierzę w małe, konsekwentne rytuały, które naprawdę robią różnicę. Moje trzy sprawdzone rytuały oczyszczające: Szklanka wody z cytryną i odrobiną soli himalajskiej – tuż po przebudzeniu. Budzi jelita. Zielony koktajl z selera, jabłka, pietruszki i soku z cytryny – w południe, zamiast drugiej kawy. Wieczorem kefir lub napar z kopru włoskiego i mięty – pomaga uspokoić trawienie. Proste? Tak. Ale skuteczne – zwłaszcza, gdy do tego dorzucę ruch i 10 minut spokojnego oddychania. Pięć złotych zasad dla szczęśliwych jelit Jedz dużo błonnika (warzywa, owoce, pełne ziarna). Pij minimum 2 litry wody dziennie. Codziennie sięgaj po fermentowane produkty. Unikaj stresu – to on często „zatrzymuje” jelita. Śpij dobrze – regeneracja zaczyna się w nocy. Zauważyłam, że gdy trzymam się tych zasad, nie tylko lepiej trawię, ale też lepiej myślę. Brzuch przestaje być ciężarem, a staje się sprzymierzeńcem. Zakończenie: Czułość dla jelit Zrozumienie własnych jelit nauczyło mnie jednej rzeczy – cierpliwości. One nie działają na zawołanie. Potrzebują czasu, by zaufać, że nie znów zafunduję im stresu, fast foodu i zarywanej nocy. Sześć śliwek dziennie to mój mały rytuał czułości – przypomnienie, że zdrowie to nie tylko brak choroby, ale codzienny dialog z własnym ciałem. I gdy dziś ktoś mówi, że „słucha swojego serca”, ja dodaję z uśmiechem:Ja słucham swojego brzucha. On też ma coś do powiedzenia. UWAGA ! Powyższa porada nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku jakichkolwiek problemów ze zdrowiem należy skonsultować się z lekarzem.